środa, 1 października 2014

O romantycznych kolacjach

To chyba wina komedii romantycznych i tasiemców serialowych. Utarło nam się w głowach, bardzo idiotycznie i bezpodstawnie, że romantyczna kolacja, to taka ze świecami, winem, w ładnych (to jest: eleganckich) ubrankach i w ładnej (to jest: nietaniej) restauracji. I po co?
W tle leci mi teraz „Seks w wielkim mieście” i oczywiście, dlaczego nie, wszystkie chodzą na randki i och, ach, jak romantycznie. Bo restauracja, bo wino, bo świece. I sztuczna atmosfera. Kobiety przedkładają to nad sama istotę tego spotkania, nad coś, co powinno być najważniejsze. Nie muszę chyba dodawać o co mi chodzi.
Facet jest romantyczny, czyli w ogóle warty zainteresowania, bo wymyślił i zorganizował taką wspaniałą, romantyczną, randkę. Ba, dał się namówić jeszcze na kupno kwiatka od chodzącej po sali osoby z koszem. To takie wymuszone, ten ktoś praktycznie wpycha ci ten kwiatek, musisz go kupić, bo wyjdziesz na skąpca, nieczułego drania i łajdaka. Więc kupujesz, a ona się cieszy, ale to też taka radość, bo dostała. Nie no, oczywiście, zdarzają się takie, które cieszą się szczerze, bo wręcz oczekują tego kwiatka, oczekują poświęcenia 10zł na jednego kwiatka, bo okazja taka, bo gest, bo wszyscy patrzą i zazdroszczą, bo to takie romantyczne. Uśmiechnę się, bo wymuszone (albo może i faktycznie chciał, ale jakby chciał, to zadbałby o to wcześniej) i nie powiem, że wolałabym iść na piwo za te pieniądze, zamiast dostać jakiś badyl, bo wyszłabym na niemiłą poczwarę.
Ani z tym kwiatkiem nie ma co zrobić, potem trzeba go nosić i na koniec więdnie albo usycha w wazonie gdzieś w domu. Niby ładnie pachnie (jak ktoś nie ma alergii na wszystkie rośliny), niby ładnie wygląda, niby jakieś ozdoby w mieszkaniu, ale nigdy nie potrafiłam zrozumieć idei rozdawania kwiatów. Na urodziny, imieniny, Dzień Kobiet, święto takie, święto takie i z okazji wtorku. I schnie to to później i gubi liście, gubi płatki. Sprzątnąć nie ma komu i stoi tak do następnej kwiatowej okazji. A można zamienić kwiatki na coś lepszego, bardziej przydatnego. O, książki na przykład. Jak ja bym się cieszyła. Siedzę sobie na takiej cudnej romantycznej kolacji i przychodzi baba z koszykiem. „Kup pan książkę dla dziewczyny, dziewczyny lubią książki”. A lubią, pewnie, że lubią. To by było coś.
Pomarzyć można, jednak nie sądzę, że kiedykolwiek się to zmieni. Moją romantyczną kolacją jest jedzenie hot dogów (po złotówce!) z Ikei, najlepiej stojąc przy jednym z tych śmiesznych stoliczków, podczas gdy obok łażą ludzie z zakupionymi szafkami. Cudo. Do tego lód z maszyny na deser albo żelki na wagę i jestem szczęśliwa (chociaż przyznaję się, że nigdy nie zjadłam więcej niż 1,5 hot doga bez deseru). Ważne jest Twoje własne prywatne podejście do tej sprawy, a nie to, co ktoś sobie pomyśli. Nie są ważne świece, stroje czy miejsce. Ławka w parku i kebs też mogą stać się romantyczną kolacją, gdy jesz z odpowiednią osobą i macie odpowiednie nastawienie.
Życzę wszystkim hot dogowych romantycznych kolacji i książek zamiast kwiatków!

8 komentarzy:

  1. Oczywiście zgadzam się, najważniejsze to skupić się na osobie, z która dzieli się te chwile i na tym, że spędza się ten czas wspólnie. Cała ta "romantyczna" otoczka nie jest aż tak istotna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy odpowiedniej osobie każda atmosfera może być (bo przecież nie musi) romantyczna. Wystarczy odrobina pomysłowości i dobrych chęci. :)

      Usuń
  2. nie ważne jak ważne z kim... wszysto ostatnio jest przereklamowane , kolacje romatyczna mozna urzadzic na wiele innych sposobów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdzisław Kręcina2 października 2014 00:15

    Zgadzam się w 100%-tach. Z tymże pierwsza randka/spotkanie z dziewczyną powinna by niewątpliwie zorganizowana w ciekawym, oryginalnym miejscu, czyli na pewno nie w kebabie (nawet jeśli to Amrit czy Efes) czy Ikei ;P, gdyż istnieje duża możliwość, że potencjalna kandydatka na partnerkę odbierze to jako kompletny brak "zaangażowania" jakkolwiek to by brzmiało. Później kiedy facet pozna lepiej gusta dziewczyny i jej charakter to będzie wybierał odpowiednie miejsca, niekoniecznie Cafe Bristol. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oczywiście, nie miałam na myśli pierwszej randki na kebabie (aczkolwiek, gdyby mój mnie tak zaprosił te kilka miesięcy temu, nie zmieniłoby to mojego zdania na jego temat). Są różne dziewczyny i różne rzeczy im się podobają, pisałam jedynie o randkach w stałych (i niestałych też, jeśli randkują) związkach. Romantyzm to nie tylko świece, wino i droga knajpa, ale przede wszystkim tych dwoje razem, więc można to osiągnąć nawet na kebabie czy w Ikei. :)

      Usuń
  4. te świece, róze i restauracje też są czesam autentyczne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami, możliwe, że i w większości przypadków, jednak nie należy każdego takiego gestu odbierać jako wyrazu romantyzmu, po prostu tak się utarło - świeczki i kwiatki ważniejsze od autentycznej atmosfery i uczucia między dwojgiem ludzi.

      Usuń
  5. Spoko artykuł :D Przyznam, feminizm mnie niezbyt interesuje, więc jak przeczytałem, to sobie sens zjadłem, przetrawiłem w żołądku moralnym, przyznałem w duszy rację, bo dobrze napisałaś, ale nie skomentowałem, bo bym nic nie wniósł. A chyba największym osiągnięciem jest osiągnięcie dyskusji, do czego chyba zmierzałaś :) A co do tego tekstu, swojsko napisany tekst, czyli dobrze napisany tekst. Miło mi się czytało, choć krótkie. Pisz częściej, i dłuższe :D Posiedzę, poczekam, poczytam, okno otworzę, kocykiem się owinę, kakaem się uraczę. I jeszcze powiedz mi, powiedz plobremie, pisujesz czasem jakieś opowiadania, z którymi chciałabyś się podzielić?

    OdpowiedzUsuń