sobota, 27 września 2014

Odpowiedzi #1

„Cześć, z męskiego punktu widzenia mogę powiedzieć, że całkiem nieźle to opisałaś. Osobiście nie widzę powodów dla których sama istota feminizmu powinna jakkolwiek istnieć. Facet jest facetem, a kobieta jest kobietą i tylko po co doszukiwać się na siłę sygnałów seksualnych z obu stron? Jak kobieta chce być "seksi jak barbie", a innej to przeszkadza to po co w ogóle zwraca na to uwagę? Po co w ogóle przejmować się tym jak społeczeństwo nas chce widzieć? Powinniśmy zastanowić się jak my chcemy wyglądać, a opinia innych nie powinna nas interesować. Czy masz (sorry, za spoufalenie. mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci, że przeszliśmy już na "Ty") coś do powiedzenia na ten temat?”



Jestem mile zaskoczona, że dostałam taki komentarz. Oczywiście, nie mam za złe, przejścia na „Ty”, raczej czułabym się niezwykle staro, gdyby ktoś zwracał się do mnie per „pani” (a niestety tak się dzieje, ale już najgorsze w tym wszystkim są dzieci, które mówią mi „dzień dobry”, o zgrozo, przecież ja wyglądam jak słaba 16-tka). Pytania dały mi trochę do myślenia, doszłam wręcz do wniosku, że odpowiedzi należy się cały post, a nie tylko jakaś tam krótka, powierzchowna odpowiedź pod komentarzem.
Zgodzę się z istnieniem feminizmu w postaci, w jakiej teraz istnieje. Nie rozumiem na co to komu, bo nazywanie równouprawnienia słowem, które ma w sobie tak wyraźny odnośnik do kobiety jest czystym oszustwem. Biologicznie i facet, i kobieta zbudowani są tak, że mają różną odporność psychiczną, fizyczną, bólową i takie tam. Po co więc na siłę próbować ich zrównać? Nie jestem fanką poglądu, że kobiety powinny pracować w kopalniach i nosić ciężkie bloki skalne, czy co tam robią górnicy (proszę mi wybaczyć ignorancję, ale naprawdę nigdy nie interesowałam się górnictwem, a samo przebywanie pod ziemią to dla mnie najgorsza rzecz z możliwych) albo pracować jako mechanik samochodowy (szczerze, wiem, że są kobiety, które się tym zajmują, ja osobiście nie jestem fanką, bloga mam po to, żeby przekazywać całemu światu co myślę i proszę bardzo, można mnie oceniać). Co do odporności bólowej, czytałam ostatnio, że pewien dziennikarz poddał się testowi bólu pod tytułem „czy poród faktycznie aż tak boli”. Badanie, względnie eksperyment, zostało przerwane przez lekarza, bo dziennikarz, biedny facet (hejtujcie mnie za to) miał puls na granicy życia. A kobiety przez to przechodzą niemalże na chillu (muszę to nazwać w ten sposób, bo, owszem, słyszałam, że to nieziemsko boli, ale jednak zgadzają się na to po kilka razy, ba, same często o to proszą). Wracając – jak przeciętna kobieta może stawać obok i porównywać swoją siłę z przeciętnym mężczyzną, gdy ten mężczyzna jest wyższy i cięższy od tej kobiety (wiadomo, że są kobiety wyższe i cięższe od mężczyzn, ale mówię teraz o przeciętnych, a zazwyczaj to kobiety są niższe i lżejsze); trzeba wziąć przy tym pod uwagę, że masa kobiety składa się w jakiejś części z tłuszczu (i jest to, oczywiście, warstwa większa niż u przeciętnego mężczyzny, a także najbardziej przez niego uwielbiania; nie, cycki nie są zbudowane tylko z mięśni, tak samo pośladki), podczas gdy mężczyzna aż tyle tłuszczu nie ma, pozwalając organizmowi na posiadanie większej ilości mięśni. Przez to jest silniejszy, nie oszukujmy się, drogie panie.
Odnośnie bycia „seksi barbie” i przejmowania się opinią innych (oraz tym, co robią). Osobiście uważam, że każdy powinien skupić się na sobie i swoim życiu, zamiast przejmować się tym, że ktoś ma na sobie leginsy w postacie z Adventure Time i włosy związane w dwa kokony, ktoś wyraźnie czuje się dobrze w takiej wersji i nikomu nic do tego. To, że jedna osoba lubi legginsy (i celowo omijam określenie płci), a druga za duże podarte jeansy, to wyłącznie kwestia prywatnych preferencji i narzucanie komukolwiek co i jak powinien nosić mija się z celem. Niektórzy, owszem, wezmą sobie opinię do siebie i zmienią wszystko, inni, jak ja, będą to mieli w dupiu i będą robić swoje. Bezpieczniej (bo mniej stresowo, mniej nerwowo i ogólnie dużo przyjemniej) jest skupić się na sobie i tym, co chcę robić w tym społeczeństwie, a nie co to społeczeństwo chce ode mnie (i przede wszystkim – jak to społeczeństwo chce, żebyśmy wyglądali). Żyjemy w takich czasach, a nie innych i mamy takie możliwości (niezmiernie większe), a nie inne. Niektórzy powinni się zastanowić czy wolą żyć w obecnym świecie, gdzie każdy może być sobą w każdym aspekcie życia, może wyglądać jak chce, mówić co chce (względnie, bo jednak niektóre rzeczy dalej, całe szczęście, nie są powszechnie akceptowalne) i wierzyć w co chce, czy też może tak, jak było nie tak dawno temu, gdzie wszyscy byli tacy sami, powielali wypowiedzi i poglądy inny i nie było miejsca na jakąkolwiek indywidualność. Zaraz mnie ktoś zaatakuje, że w obecnej kulturze masowej też takowego miejsca nie ma, spieszę z odpowiedzią – jest, trzeba tylko umieć je znaleźć (ewentualnie przeczytać moją, tworzącą się, pracę licencjacką, która właśnie o tym jest).
Odpowiedziałam najlepiej, jak umiałam i mam nadzieję, że, drogi czytelniku, wyczerpałam temat i jesteś usatysfakcjonowany.

PS. Jeśli będę dostawać więcej takich pytań (a są one bardzo ciekawe, pozwalają mi też na przyjrzenie się sprawom powiązanym z tymi poruszanymi przeze mnie, a takimi, które zostawiam sobie na inny dzień, a jednak czasami warto przyjrzeć się jednak od razu, ale mieszam, może cokolwiek zrozumiecie z tego nawiasu), stworzę odrębny dział z odpowiedziami. Czasami mogę nie mieć czasu lub możliwości na takie długie odpowiedzi (lub też temat nie jest tak rozbudowany i odpowiedź zmieści się w kilku zdaniach), wtedy połączyłabym kilka w jednego posta, żeby zadowolić więcej osób za jednym podejściem. Tak więc proszę się nie krępować, nie wstydzić, ja z ekranu komputera nie ugryzę ani nie nakrzyczę. Można też napisać do mnie prywatną wiadomość na Facebook’u albo maila, odpowiem na wszystkie, bo niesamowicie się cieszę, że ktoś to w ogóle czyta (#niefałszywieskromna).

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie się czyta to, co piszesz, droga Autorko. Pociesza mnie myśl, że są kobiety, które patrzą na ten temat w taki sam sposób jak ja. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie kobiety to zagorzałe feministki, które o wszystko obwiniają mężczyzn i oczekują traktowania jak cudy tego świata przy jednoczesnym założeniu, ze chodzi o równouprawnienie. Jest wiele takich "normalnych" :). Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Cześć, to znowu ja (ja jako autor tamtego komentarza, a nie ja jako każdy czytelnik). Wiesz, miło, że udało Ci się zauważyć akurat mój komentarz pośród tysiąca innych #ironia, jednak całkowicie nie spodziewałem się, aż tak wyczerpującej odpowiedzi na to co napisałem, a żeby było jeszcze lepiej - bardzo podoba mi się Twój pogląd, więc jeżeli będziesz dalej tak pisać to jestem w stanie bywać tu częściej, a nawet komentować jak tylko będę miał coś do dodania. Pozwolisz, że zacznę sygnować swoje komentarze /яbl

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie, że tak szybko ustosunkowałaś się do komentarzy

    OdpowiedzUsuń