Myślisz sobie, dlaczego nie,
dlaczego by nie założyć bloga, przecież wszyscy teraz piszą, coś publikują, a
pisanie to twoja pasja, to coś, bez czego nie funkcjonujesz i przecież sąsiadka
kuzynki fryzjera z bloku obok też ma bloga i jest szanowaną w Internecie
specjalistką od makijażu. Czy gotowania, a prawdopodobnie jednego i drugiego.
Postanawiasz w końcu odmienić swoje życie i stać się specjalistą od
czegokolwiek, ewentualnie upubliczniać po prostu, zwyczajnie to, co masz w
głowie, bo może akurat komuś się to spodoba. Wtedy zaczyna się najgorsze...
Samo wybranie nazwy, jak się
dzisiaj okazało, wcale nie jest takie trudne i może okazać się najłatwiejszą
sprawą do odhaczenia. Dalej (względnie najpierw) jest wybór serwisu, wybór
motywu, kolorów i wszystkich innych cudów, więc w połowie zmieniania obrazka po
raz 37 zaczynasz wątpić w sens istnienia i blogopisania. Spadając w czarną
otchłań rozpaczy (cyklamen czy może marengo? sprawdziłam, jest cała lista
kolorów, za którą z całego serca dziękuję Wikipedii, w której błękitów jest aż
5 i żaden, ŻADEN, nie pokrywa się z moim wyobrażeniem błękitu; muszę chyba
przemyśleć swoje istnienie jako kobiety na tym świecie, skoro, wbrew wszelkim
stereotypom, nie znam się na kolorach), tuż przed samym upadkiem i usunięciem
bloga przed publikacją pierwszego posta, dochodzisz do wniosku, że w dupiu masz
te kolory, nie robisz nic i zaczynasz pisać.
Zaraz potem jednak go usuwasz
i nie wracasz myślami do pisania przez cały tydzień. W końcu się łamiesz. Pisać
kochasz, chcesz i musisz. I, prawdę mówiąc, średnio cię obchodzi czy komuś się
to spodoba.
Ekshibicjonizm społeczny jest
tak popularny, że niemal każdy obwieszcza już całemu światu na różnych
portalach społecznościowych fakty ze swojego życia, których jeszcze 10 lat temu
nie powiedziałoby się najlepszemu przyjacielowi. Nie oceniając nikogo, nie
zastanawiając się nad naturą zjawiska, sama stałam się ekshibicjonistką. I to
jaką! Głęboko wierząc w swoją wyższość i fantastyczność założyłam bloga, żeby
przekazać całemu światu (albo gronie najbliższych znajomych, których zmuszę do
czytania) co plącze mi się po mózgu. Przecież wszystkich interesuje, co
kobietka lat 22 ma do powiedzenia na temat wszystkiego. Bo będzie o wszystkim.
Zapowiada się nader interesująco
OdpowiedzUsuń