środa, 24 września 2014

O początkach


Myślisz sobie, dlaczego nie, dlaczego by nie założyć bloga, przecież wszyscy teraz piszą, coś publikują, a pisanie to twoja pasja, to coś, bez czego nie funkcjonujesz i przecież sąsiadka kuzynki fryzjera z bloku obok też ma bloga i jest szanowaną w Internecie specjalistką od makijażu. Czy gotowania, a prawdopodobnie jednego i drugiego. Postanawiasz w końcu odmienić swoje życie i stać się specjalistą od czegokolwiek, ewentualnie upubliczniać po prostu, zwyczajnie to, co masz w głowie, bo może akurat komuś się to spodoba. Wtedy zaczyna się najgorsze...
Samo wybranie nazwy, jak się dzisiaj okazało, wcale nie jest takie trudne i może okazać się najłatwiejszą sprawą do odhaczenia. Dalej (względnie najpierw) jest wybór serwisu, wybór motywu, kolorów i wszystkich innych cudów, więc w połowie zmieniania obrazka po raz 37 zaczynasz wątpić w sens istnienia i blogopisania. Spadając w czarną otchłań rozpaczy (cyklamen czy może marengo? sprawdziłam, jest cała lista kolorów, za którą z całego serca dziękuję Wikipedii, w której błękitów jest aż 5 i żaden, ŻADEN, nie pokrywa się z moim wyobrażeniem błękitu; muszę chyba przemyśleć swoje istnienie jako kobiety na tym świecie, skoro, wbrew wszelkim stereotypom, nie znam się na kolorach), tuż przed samym upadkiem i usunięciem bloga przed publikacją pierwszego posta, dochodzisz do wniosku, że w dupiu masz te kolory, nie robisz nic i zaczynasz pisać.
Zaraz potem jednak go usuwasz i nie wracasz myślami do pisania przez cały tydzień. W końcu się łamiesz. Pisać kochasz, chcesz i musisz. I, prawdę mówiąc, średnio cię obchodzi czy komuś się to spodoba.

Ekshibicjonizm społeczny jest tak popularny, że niemal każdy obwieszcza już całemu światu na różnych portalach społecznościowych fakty ze swojego życia, których jeszcze 10 lat temu nie powiedziałoby się najlepszemu przyjacielowi. Nie oceniając nikogo, nie zastanawiając się nad naturą zjawiska, sama stałam się ekshibicjonistką. I to jaką! Głęboko wierząc w swoją wyższość i fantastyczność założyłam bloga, żeby przekazać całemu światu (albo gronie najbliższych znajomych, których zmuszę do czytania) co plącze mi się po mózgu. Przecież wszystkich interesuje, co kobietka lat 22 ma do powiedzenia na temat wszystkiego. Bo będzie o wszystkim.

1 komentarz: