piątek, 9 stycznia 2015

O postanowieniach noworocznych


Każdy nie raz, nie dwa, stawał przed wyzwaniem postanowień noworocznych. Co to właściwie jest? Kilka słów, tworzących zdanie, będącym postanowieniem, najczęściej (i jest to poparte czysto moimi obserwacjami, a nie jakimiś badaniami) dotyczą wagi i rzucania nałogów.
Moja kariera z postanowieniami zaczęła się, gdy byłam już na tyle dorosła, by sama wybierać sobie ubrania. Postanowienia były głupie i cieszę się niezmiernie, że ich nie pamiętam. Ale zasada zostaje ta sama. Postanawiasz sobie coś, co chcesz zrealizować w nowym roku, który przecież dopiero co się zaczął i nic o nim nie wiesz, ale postanawiasz coś i planujesz dążyć do zrealizowania. Planujesz, bo z realizacją wychodzi troszeczkę gorzej.
Postanawiasz sobie jakąś głupotę: w tym roku rzucę palenie/w tym roku przebiegnę maraton/ w tym roku schudnę/w tym roku wypracuję mięśnie. Postanowienia, moim zdaniem, niewiele warte. Jeśli chcesz coś w sobie zmienić, to nie czekasz na okazję, tylko to zmieniasz. Oczekiwanie z rzuceniem palenia czy zmianą wagi do sylwestra/nowego roku, to marnowanie czasu. Jeśli nie pasuje mi to albo owo we mnie, to to zmieniam, a nie czekam na okazję, bo wszyscy mają postanowienia noworoczne, a ja nie, więc poczekam, żeby nie być w tyle i żeby móc cokolwiek wymienić jako postanowienie podczas poświątecznego spotkania z przyjaciółmi.
W tym roku pierwszy raz od kilku lat postanowiłam mieć postanowienia. Brzmi dość zabawnie, ale taka jest prawda. Postanowienia ostatnie miałam na wysokości gimnazjum, potem wmawiałam wszystkim, że i tak ich nie dotrzymuję, więc nie zamierzam denerwować się i stresować, że czegoś nie dotrzymałam. Na spokojnie, jeśli będę chciała, to zmienię siebie i nic, żadne noworoczne postanowienia, mi w tym nie przeszkodzą.
Uzewnętrznię się może aż nadto, ale moje własne prywatne postanowienia są dość ciekawe. Po pierwsze, nie schudnę. Już i tak mam wystarczająco niską wagę, trochę przez święta mnie ubyło, nie cieszę się, bo muszę wymieniać całą garderobę. Nie schudnę. Postanowione. Po drugie, nie będę ślepo ufać ludziom, muszę zapamiętać, że ludzie to egoistyczne szuje, które chcą zainteresowania sobą, a nie mną. Muszę nauczyć się komu mogę zaufać od pierwszej chwili, a komu dopiero po 20-leciu naszego poznania. Nie każdy, kto nazywa się naszym przyjacielem, nim zostanie. Po trzecie, nauczę się ważyć słowa, żeby komuś nie wartościowemu nie powiedzieć przypadkiem czegoś ważnego. Otwieranie się do ludzi jest piękne, ale tylko wtedy, gdy ci ludzie tego chcą. Nauczę się tego. A jak się nie nauczę, to wyciągnę wnioski z przeszłości i będę ostrożniejsza. Tak.
Postanowienia można trzymać w głowie lub je spisać na kartce, by było nam bliższe, widoczniejsze, powiesić taką kartkę przy lustrze lub na lodówce i już od progu każdy dzień wita nas przypomnieniem o postanowieniach postanowionych po pijaku w sylwestra lub na kacu w Nowy Rok. Jest to nasza zmora i motywator jednocześnie. Część ludzi potrzebuje motywatora, by cokolwiek zmienić w sobie. To jest dobre. Sama potrzebowałam nie jednego kopa, żeby ruszyć do przodu. Druga część będzie męczyła się, mając na sobie spojrzenie kartki z zapisanymi postanowieniami. Będzie to ich zmorą, prześladowcą w dzień i w nocy. Nakazem, by robić tak, a nie inaczej. Trzecia grupa, która postanowiła coś sobie, bo wszyscy coś sobie postanawiali, czeka tylko na koniec roku, by móc swobodnie powiedzieć, że w to nie wierzą. Ludzi jest wielu, postanowień jest jeszcze więcej.
Dzisiaj krótko. Nie będę ciągnąć tego tematu, każdy powinien sam w sobie odpowiedzieć sobie, czy potrzebne mu są postanowienia, czy oczekuje tego po nowym roku, czy też może jest to tylko rodzaj rytuału. Niezależnie od tego czy jest to dla Was, moi drodzy czytelnicy, tylko hasło rzucone na Nowy Rok, czy jest to coś niezbędnego do życia, bo bez tego nic nie zmienicie, czy też może jest to tylko motywator/rytuał/tradycja, niezależnie od tego życzę każdemu wytrwałości.
Szczęścia! (bo co z tego, że oni na Tytanicu wszyscy byli zdrowi, mało szczęścia mieli i o, kłopot.)

1 komentarz:

  1. Popieram ideę "postanowień całorocznych". Kilka miesięcy temu postanowiłem sobie uszczęśliwiać najbliższą mi osobę najlepiej jak tylko będę mógł. I to też było, jest i będzie moim postanowieniem, dlatego z okazji nowego roku nie wymyślam nic innego i trzymam się mojego całorocznego postanowienia.
    Również życzę szczęścia, Autorko.

    OdpowiedzUsuń